niedziela, 26 kwietnia 2015

Wąż zabawka, przytulanka, osłonka, ocieplacz...



Uszyłam dziś synkowi coś takiego...nadaje się do wózka i do łóżeczka. Miłe i przyjemne, a do tego funkcjonalne.
Tekst powyżej napisałam jesienią. Teraz po kilku miesiącach użytkowania otulacza stwierdzam, że sprawdził się w 300%. Do zabawy super, synek bawi się nim bardzo często. Ogon grzechocze, a język daje się ciągnąć. Do tego miły w dotyku, z jednej strony biały polar z drugiej wytrzymała bawełna w urocze białe serca. Świetnie nadaje się do bujadełka synka, wtula się w niego i zasypia. Starszy brat, czasem wykrada węża i też się nim bawi. Teraz jak mały zaczyna już raczkować, świetnie się sprawdza jako przeszkoda na drodze, zmusza do wysiłku i wzmacniania mięśni brzucha i ud. Do wózka nie używam już bo przerzuciliśmy się już na spacerówkę. 

sobota, 25 kwietnia 2015

Z cyklu: Skarby w ulubionym sklepie znalazłam

Cudne herbatki w sklepie Lawenda znalazłam. Czy działają? Od dawna wiadomo, że zioła mają wielką moc. Najważniejsze jednak jest nasze nastawienie. Za sam pomysł skomponowania takich herbatek- piątka z plusem! Oczarowana jestem tymi herbatkami. Podarować je można rodzicom, dziadkom, znajomym, a najlepiej kupić też dla siebie i cieszyć się długim szczęściem i zdrowiem!
Wszystko zdrowe i ekologiczne- polecam
Zapraszam do Sklepu Lawenda w Konstancinie- Jeziornej!

Żyrafa też miała marzenie zostać modelką

Pewnego dnia ktoś poprosił mnie o zrobienie żyrafy, nie byłam pewna czy wyjdzie. Postanowiłam spróbować, wzięłam na warsztat formę konika i zmodyfikowałam, jak się później okazało dość znacząco. Żyrafa Marta powstała jako pierwsza, potem do niej dołączyła Maja, która została podarowana koleżance mojej córci na urodziny. Żyrafa doczekała się profesjonalnej sesji. 




Najlepiej w stadzie...

Stado koników prezentuje się niesamowicie. Każdej zabawce poświęcam bardzo dużo czasu. Te koniki ze zdjęcia powstały na początku zeszłego roku. Są to jedne z pierwszych koników jakie uszyłam. Od lewej Luna, Zosia, Gniady, Marysia i Michał. Bardzo dużo czasu minęło i w tym czasie powstało już ze 150 koników. Zmieniłam bardzo od tego czasu technologię szycia koników, udoskonaliłam "produkcję". Najpierw wymyśliłam siodełko, potem skrzydła, uprzęż z tasiemki zastąpił łańcuszek zrobiony na szydełku, bo dużo bardziej pasuje do klimatu. Na ogonach zaczęłam pleść przeróżne warkocze. Szyję też koniki w przeróżnych rozmiarach. Te koniki ze zdjęcia wszystkie poszły w Polskę, ale w domu mamy niezłą kolekcję, wszystko w poście: Cały arsenał moich dzieci. Pozdrawiam


piątek, 24 kwietnia 2015

Truskawki z ciasta truskawkowego...

Mam jedno cudne wspomnienie z dzieciństwa, smakowe wspomnienie. Truskawkowe ciasto mojej mamuni. :) Jedyne w swoim rodzaju z naszych truskawek. 
Byłam raczej niesfornym dzieckiem, psociłam choć nie zawsze świadomie. Całe wakacje pracowaliśmy, a to przy zbiorach lub przy sianokosach choć u nas mówiło się po prostu przy sianie. Kiedyś wybraliśmy się całą rodziną do siana na pole pod lasem, urocze miejsce. Siedziałam w cieniu pod drzewami, starsze rodzeństwo z rodzicami pracowało. Mama przyniosła jeszcze ciepłe ciasto z truskawkami. Siedziałam tak i patrzyłam na nie, nie jadłam bo mama prosiła by poczekać, aż wszyscy przyjdą. Mała psotnica pomyślała, że truskawek mama nie zabroniła jeść. Wydłubałam małymi rączkami truskawkę. Zjadłam jedną, potem drugą i jeszcze jedną.... Zanim rodzina się zeszła na obiad z deserem... z deseru zostało tylko ciasto ze śladami po truskawkach. Upsss. Dobre były truskawki :) na szczęście lania nie dostałam, ale zadowoleni nie byli.
na zdjęciach ciasto truskawkowo-śliwkowe


środa, 22 kwietnia 2015

Uczestnictwo w programie "Dorota was urządzi"

Oglądajcie nas w sobotę 18/04 o godz. 16:45 w TVN Style!

Jutro rano (niedziela) 19/04 godz. 08:30 powtórka. we wtorek też! Jeszcze czwartek o 22:55 oraz piątek o 12:40 zapraszam!
piszą o nas:
Dorota ma przed sobą nie lada wyzwanie. 15-metrowe, przechodnie pomieszczenie musi zamienić w przytulny salon dla 5-osobowej rodziny. Ania i Wojtek uwielbiają spędzać czas ze swoimi dziećmi. I właśnie w salonie koncentruje się ich całe popołudniowo -wieczorne życie. Musi on więc spełniać funkcję wypoczynkową, ale też być jednocześnie jadalnią i miejscem do pracy, która stała się pasją całej rodziny. Co to za zajęcie? Ania stworzyła w domu fabrykę przytulanek. Szyje szmacianki, które projektuje jej mąż Wojtek. Dzieci także posiadają swoje dzieła w rodzinnej kolekcji. Dla Doroty inspiracją będzie uwielbiany przez Anię styl kolonialny z elementami etnicznymi. Jest w salonie kilka rzeczy, które gospodyni programu z pewnością zostawi, ale są też takie, które w pierwszej kolejności zostaną usunięte. Co Ania brutalnie potraktuje młotkiem? Szykuje się prawdziwa demolka! Dorota wykorzysta też rodzinne umiejętności manualne. Ekipie rodziców powierzy jedno zadanie, a z dziećmi zajmie się dodatkowymi elementami wystroju wnętrza. Czas na patenty Doroty. Elegancka ozdoba na ścianę, którą można bardzo łatwo zrobić. Kilka efektownych sposobów na powiększenie mieszkania. Krótki instruktaż jak wykonać własnoręcznie wymarzony stolik. Szybka lekcja konstrukcji lampy z butelki. A na koniec poznamy iluzjonistycznie umiejętności Doroty, dzięki którym sprawi, że stanowisko do pracy z maszyną do szycia będzie pojawiać się i znikać wtedy, gdy zażyczy sobie tego ich właścicielka.
Torba podarowana Dorocie na finale jako dowód naszej wdzięczności!

Zgłosiłam się w lutym i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wspaniała przygoda, tyle się działo. Cudowna ekipa, jestem zachwycona! Zapraszam na program, będzie się działo!
Zgłaszając nas chyba nie do końca wierzyłam, że się dostaniemy. W momencie kiedy dostałam pierwszy telefon z informacją o bardzo wstępnej kwalifikacji do programu bardzo, ale to bardzo się ucieszyłam. Powiedziałam mężowi, nie dowierzał. Kilka dni później pierwsze bardzo miłe spotkanie. Potem czekanie na kolejne decyzje.
Ekipa programu bardzo sympatyczna, nie umiem wyrazić wdzięczności za pracę włożoną w naszą metamorfozę. Dziękuję bardzo całej ekipie! Wiem, że mieli bardzo dużo pracy. Dzieciaki też zachwycone i zakochane w Dorocie. Mapa, stolik, lampa są mega, no i fotel. Najlepsze i najważniejsze- warsztat pracy. Cudowny warsztat pracy, widać marzenia się spełniają :)

Efekt pracy ekipy programu Dorota Was urządzi- dziękujemy jeszcze raz :)
przeczytaj także:
 
 
 
 





środa, 15 kwietnia 2015

Powiedzenia Babci Jadzi!

Moja kochana Babcia Jadzia, miała wiele cudnych powiedzeń. Babcia Jadzia urodziła się w roku 1906 roku. Nie żyje już 16 lat, ale pamięć o jej stalowym charakterze oraz rewelacyjnych powiedzeniach ciągle w nas żywy. Wiersze Jana Kochanowskiego, zawsze rozumiałam bez tłumaczenia, gdyż babcia posługiwała się podobnym językiem jakim pisał ten wielki poeta w XVI wieku. 


Seter meter!- okrzyk jak coś się babci podobało
O by Cię kaczka kopła!- najczęściej kierowane do kogoś, kto np. babcię rozśmieszył
O kula!- coś jak o rety!
Szkaradno śliczota- zlepek słów jak babcia zobaczyła jakieś śliczne małe zwierzątko
O rety z gazety!- okrzyk jak babcia usłyszała jakąś rewelację
O jogo fikom!- jak powyżej
Rajwas- głośno
Rajdać- rozmawiać
A jak ktoś mówił, że nie da rady czegoś zrobić to było hasło: Jak w Twoim wieku byłam to wielgom górę przeskoczyła! :)
Hadom, Piotrzyca, Krzysica, Gosica Lwica, Hanica- tak babcia nas nazywała jak coś nabroiliśmy
Do palarusa! a to co znaczy to nie mamy pojęcia!

Oczywiście nie mogę zapomnieć o naszym sztandarowym zwyczaju wigilijnym: Co rok rano w wigilię szliśmy do babci i składali życzenia: " Na szczyńście, na zdrowie na tom świyntom Wilijom!" dla niewtajemniczonych przetłumaczę i objaśnię. Napisałam tak jak się wymawia, nie zrobiłam tam literówek, a znaczy to: "Szczęścia i zdrowia życzymy z okazji świętego dnia Wigilijnego"

Taka Babcia to wielki skarb, niewątpliwie zawsze była i będzie dla mnie największym autorytetem.
Historie rodzinne jeszcze będę kontynuowała w kolejnych postach, jak przyjdzie natchnienie.

Zdjęcie
Zdjęcia Kydzia mojego brata, babcia była osobą mocno wierzącą, więc pasuje idealnie. Kydzio to jest  jedno z moich ulubionych zdjęć.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Tort z pieluch, czyli powrót do starych "wyrobów"

Tort z pieluch, oraz zabawka sensoryczna słoń czyli cudny pieluch dla malucha z okazji narodzin lub Chrztu św.





Bajka o królewnie... / Tale of the princess

Za górami, za lasami, za rzekami stał zamek. W zamku mieszkała królewna, która była bardzo samotna. Mieszkała tam zamknięta przez złą czarownicę. Wiele książąt i rycerzy próbowało ją stamtąd wydostać. Do zamku nie sposób było się dostać, gdyż zamek otaczała bardzo głęboka fosa, a następnie szereg zawiłych labiryntów. W labiryntach zaś żyły bardzo groźne krokodyle. 
Królewna codziennie wypatrywała z okna wieży zamkowej dzielnych wojów, którzy zechcieli by ją ocalić. Pewnego dnia dojrzała w oddali księcia na koniu. Patrzyła z nadzieją jak zbliżał się do zamku. Patrzyła na niego, a on na nią. Poczuła, że to może być ten jedyny. Książe pokonał głęboką fosę i wszedł do labiryntu, Królewna czekała i czekała u wrót zamku by powitać śmiałka, ale czas upływał, a księcia nie było. Wtedy zdecydowała się na bardzo odważny ruch. Zeszła do labiryntu w poszukiwaniu księcia. W jej sercu cały czas żywa była pamięć tamtych oczu, oczu księcia. 
Weszła w labirynt i do dziś nie wiadomo, co stało się z ową parą. Może żyją razem szczęśliwie w labiryncie mając na swoich usługach krokodyle, a może nie ma happy ednu? Trudno powiedzieć.
Pamiętajmy jednak, że dziś nie ma prawdziwych książąt bo i księżniczek brak. Pozdrawiam anka
Bajka mojego autorstwa. Zdjęcie brata Krzyśka zrobione we Florencji :) 


Zdjęcie

7 krasnoludków i mam nadzieję nie sierotka..

Mam 7 braci. Mam też siostry- 3. Kochane cudowne, ale bracia byli dla mnie zawsze WIELKIMI AUTORYTETAMI.  Zapatrzona w nich jak w obrazek. Nie oszukujmy się mając tylu braci nie jestem w stanie w tej chwili kumplować się ze wszystkimi, ale trzymam ich wszystkich mocno w sercu, jednym słowem zapatrzenie trwa. Może wyda się Wam to dziwne, ale ich wzrost zawsze mi bardzo imponował. Tacy wysocy, patrzyłam na nich z zadartą głową, ba niewiele się zmieniło, bo jestem najmniejsza z całej rodzinie, choć nie najmłodsza. Patrzyłam jak "łobuzowali" i robiłam to co oni. Całe swoje dzieciństwo za nimi ganiałam, pyskowałam, próbowałam rządzić. Niewiele z tego rządzenia wychodziło, raczej dostawałam za to po zębach. Za to jak grali w piłkę, byłam ich komentatorem, czemu nie grałam z nimi? Za bardzo bolały piszczele po takiej grze, więc mimo swojego upodobania do rozgrabiania wolałam siedzieć na drzewie i komentować. Każdy z braci miał swój pseudonim piłkarski. Oj były to piękne czasy! 
Czemu siedmiu krasnoludków, tak się czasem czułam/czułyśmy jako siostry takiej zgrai chłopaków. 
Pomocni, wspierający, robiło to wrażenie na koleżankach i kolegach, jak się chciało przy szpanować.:)
Do dziś lepiej się dogaduję z facetami niż kobietami. 

Zdjęcie
zdjęcie zrobione w moich rodzinnych stronach przez brata Krzyśka rzecz jasna :)

sobota, 11 kwietnia 2015

Kocham gwarę Podkarpacia!

Cudne słowa, które "żyją" w moim rodzinnym domu :)

Oprócz mlyka, syra, śmiytany, są jeszcze słowa takie, które trzeba przetłumaczyć:

Burkol- duży kamień
Pularys- portfel
Cupkanie- tupanie nogami, głośne chodzenie
Kopiato- bardzo dużo nałożone na talerz
Cyrkularka- piła tarczowa
Klagać się- słaniać się
Jak fiks- bardzo
Sweder- sweter
Kroik- piętka chleba
Szurać- trzeć butami o podłogę
Tyćko?- Tak mało?
Wielo?-  Ile?
Bełtać- mieszać
Ubrany kościołowo- elegancko ubrany
Cybuchy- liście cebuli
Chałpa- dom
Charatać- burzyć
Baciarka- nocne włóczenie się
Barchany- duże majtki damskie
Bitka- bójka
Bojka- całkiem nieźle, dobrze, ok
Chytry- skąpy
Ciżba- dużo ludzi
Dudy- klatka piersiowa
Borykać się- męczyć się z kimś
Cosik- coś
Łaby lub giry- nogi
Dziadować- biedować, być biednym
Hopkać- podrzucać, huśtać
Zaprzyj- zamknij
Jo żem- ja
Bałamucić- mieszać komuś w głowie
Wyrżniesz się- uderzysz się o coś
Ciopro- fajtłapa
Zeprzałe- zwiędnięte np. warzywa

A gdy ktoś hałasuje np. w kuchni garnkami, mówi się: "ale siy żynisz" :) i żeby nie było chodzimy na pole, a nie na dwór :)
W pracy koleżanka zaczęła nawet spisywać te nasze regionalne słowa. W biurze kilka osób, każdy z innej części Polski. Słownik został cudnie nazwany: "Słownik słów cokolwiek znaczących" o tam jest niezły skład :)
Tyle sobie przypomniałam dziś, ten post też będzie rósł w siłę. Pozdrawiam
                                

Pisałam już, że Konstancin-Jeziorna to cudowne miasto?

Park Zdrojowy, tężnia, bajki i teatrzyki dla dzieci w domu kultury, wiele wspaniałych kulturalnych wydarzeń, piękna architektura, cudny klimat małego miasta to właśnie Konstancin-Jeziorna.
Właściwie wszyscy się tu znają, bardzo ale to bardzo dobre miasto do mieszkania. Zakochałam się w Konstancinie od pierwszego wejrzenia i nie wyobrażałam sobie, że w innym miejscu kupię mieszkanie. 
Dawno chodzi mi po głowie, by robić z dziećmi z włóczki lub filcu herb Konstancina- Jeziornej. Myślę, że dzisiejszy wieczór właśnie wypełnimy takim kreatywnym zajęciem.
Moje dzieci uwielbiają takie prace ręczne, choć zdarza się nam sprzeczać podczas prac, bo w domu pełnym indywidualistów tak już być musi. Zawsze jednak coś tam z naszych wspólnych prac wynika. Zobaczymy co dziś nam wyjdzie?

zdjęcie herbu: źródło Wikipedia
I jak? Podoba się?

Mała rzecz, a cieszy!





12 zł wydane w biedronce i proszę bardzo ile radości! 6 zł za piankę dekoracyjną i tyle samo na zestaw trzech dziurkaczy. Powstała dzięki temu cudna praca, a to dopiero początek :) Piękna pogoda dziś w Konstancinie-Jeziornej, ruszamy na spacer. Pozdrawiamy!

piątek, 10 kwietnia 2015

Torby eko, eko, eko!


Najnowsze torby powstały z spódnicy plisowanej. Słoń na zamówienie, a jamnik jeszcze wolny, ale już chyba nie długo? Cały czas w trakcie torby z aplikacjami sowy. Jak wiecie mam małe dzieciaki więc ta moja praca idzie bardzo powoli, ale tym bardziej jest cenna bo robiona z naprawdę wielkiej pasji. Kradnę czas na sen by sobie poszyć.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Sklep Lawenda w Konstancinie- Jeziorna

Kochani, mam u siebie w Konstancinie-Jez. cudny sklep z ziołami, zdrową żywnością itp. Imbir z cytryną, który tam ostatnio kupiłam wprawdzie "wypala" gardło,ale postawił mnie na nogi.
 Imbir działa antybakteryjnie, a w połączeniu z cytryną jest rewelacyjny na przeziębienie i grypę. Wszyscy piliśmy imbir, z herbatą, z wodą jak kto lubi. Po co podawać niezdrowe leki dzieciakom, imbir jest naturalny, zdrowy i nie uczula.
 Polecam wszystkim sklep Lawenda, który mieści się przy ul. Piłsudskiego w Konstancinie-Jez. przy wejściu do Parku Zdrojowego. Znajdziecie tam nie tylko imbir, ale wiele innych cudnych zdrowych specyfików, ale o tym jeszcze napiszę.
 Myślę, że warto wspomnieć o cudownej właścicielce tegoż uroczego miejsca. 
 Poniżej mała zapowiedź tego co tam znajdziecie. Pozdrawiam


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Babcina skrzynia i nie tylko...

Mamy w domu skarb, ma ponad sto lat i jest niewątpliwie najcenniejszą rzeczą w naszym domu. Wartość głównie sentymentalna. Babcina skrzynia, jest piękna i niestety za duża jak na nasz salon, ale jest przez nas uwielbiana i mamy do niej wielki szacunek. Skrzynia była własnością babci mojego męża i oczywiście pełniła rolę jej walizki. Ma piękne okucia, a dodatkowo została w bardzo profesjonalny sposób odnowiona przez naszą znajomą artystkę. Przechowujemy w niej naszą pościel i ręczniki, jest bardzo pojemna. Znajomi, często wchodząc do naszego domu mówią: O wow! jaka piękna skrzynia! Nie tak dawno za sprawą jednej cudownej pani z telewizji uzyskała idealne dla siebie miejsce w naszym salonie i teraz jest na prawdę Królową! 
Więcej powiem i pokażę już niebawem... :)


Śmieci na szlaku górskim

Dawno już nie byłam w górach, ale uwielbiam spacerować szlakiem górskim. Ostatnio jak byłam na wypadzie z siostrami to wpadłam na dość oryginalny myślę pomysł jak na turystę. Przywiązałam sobie reklamówkę do paska u spodni i zbierałam śmieci ze szlaku. Z przerażeniem stwierdziłam, że jest ich bardzo dużo. Przepraszam, ale doprawdy nie rozumiem, dlaczego ktoś idąc szlakiem górskim, podziwia przyrodę, zmaga się z własnymi słabościami rzuca papierki i opakowania po jedzeniu. Nie mam słów, ależ mnie to denerwuje.
Pierwsze zdjęcie, które wrzuciłam jest z nad morza, dlaczego? Nad morzem też jest też jedna ekologiczna masakra- lampiony do nieba, wiecie o czym mówię, koszmar. Słyszałam, że jest już to zakazane i mam nadzieję że już turyści dali sobie z tym spokój. Straszny śmietnik na plaży, na zboczach i nie chcę nawet myśleć ile zwierząt w morzu udusiło się tylko dlatego, że turyści mają kaprys zapalenia i wypuszczenia w niebo lampionu, proszę nie róbcie tego...
Drugie zdjęcie to mój rodzimy Beskid niski i kochana góra Cergowska :)

Wiersze moje...


zdjęcia mojego brata Krzyśka :)


Kiedyś dawno temu napisałam kilka wierszy i tak sobie pomyślałam, że je wrzucę...

O nieboskłonie !


O nielitośni !

O bezsens, 

kłamstwo i obłuda!

Brak chęci, cierpliwości, a zniechęcenie…

Nie chcę obłudy, nie chcę litości i beznadziei 

Wieczna kratero śmierci, bezsensu 

Wieczny katuszu, wieczny cierpieniu… chwilowa śmierci…

***
Niepotrzebna nam… 

Taka miłość co się skłania do potrzeby.
Niepotrzebny nam…Taki sens co się bierze go w bezsensie.
Niepotrzebna nam…Taka litość co się ją z przymusu daje.
Niepotrzebna nam…Taka wiara co się ją na wyczucie bierze.
Niepotrzebna nam…Taka wierność co się ją wciąż wiernie łamie.
Niepotrzebny nam…taki ktoś kto ma tylko piękne słowo!

***
Motana, nękana,

Nie chcę, nie potrafię, nie zniosę! 

Myśli gorsze od uczucia Nirwany, od śmierci i cierpienia.
Motana, nękana, p
uste uczucia, ciężkie myśli,

Za mocne wrażenia.

Boleści, trudy, żale 

Wszystko nicością !!!

***
Ty marna egzystencjo!

Zaplątana w tyle różnych bzdur,
niepotrzebnych słów i zdarzeń. 

Zakłopotana, Zmartwiona, Wyuzdana, 

Nie mająca żadnego sensu,
Choć ciągle do czegoś dążąca.

W świecie gonitwy, paniki,

Ciągłych pomyłek…Jesteśmy my, jestem ja 

W samym CENTRUM w jednej MASIE ludzkości!!!

***
Kiedy przyjdzie czas…

Wtedy spójrz na mnie, wtedy zwróć się do mnie,
Gdybym chciała mógłbyś żyć,

Gdybym chciała mógłbyś być.

Ale ze mną niemożliwe,

Ale ze mną nie uda się!
Wytoczyłam sobie bitwę
I przegranej nie chcę znać.

Cały świat jest niemożliwy,

Cały świat nerwowo gra.
Wszystko płynie, wszystko gna

Już brakuje sił i tchu.

Nie chce nigdy stać i brać

Chcę wygrywać i móc dać.

***
Kocham Cię życie,

choć jesteś takie wytańczone 

choć jesteś takie, aż za nadto,

 choć jesteś czasem ponad nami.

Kocham Cię życie,

Choć krążysz nad nami,

Męczysz mnie- żyć każesz.

***
Nie czekaj na epilog,

Moje życie nie jest tym,

Czym byś chciał by było!
Nie czekaj na morały,

One nie pomogą Ci
w tym życiu niecałym!
Wszystko to jakby się nie poukładało,

Zmieniło się, rozpadło.

Na darmo ma dusza,

Tak wiele udręki.
Na darmo me serce…

Rozdarte…

sprzedane…

oddane…

Na wpół przełamane.

NIE UMIEM BYĆ TAKĄ, JAKIEJ TY CHCIAŁEŚ!

***
W cieniu twych skrzydeł, 

Czuje się bezpiecznie.

W objęciach Twych ramion,

Czuje się najlepiej.
W cieniu twoich radości,

Czuje się nieważna

W cieniu smutków twych,

Czuje się niebytem.
W cieniu Twych katastrof,wiem, że nie istnieję…

***
***Powiedz mi…*** 

Powiedz mi jak mam zmyć z
siebie ten ciężar…Ten ciężar
wartości nabytych przypadkiem!
Ten ciężar odpowiedzialności,ufności, i pracy.Ten ciężar starania się zawsze
o kogoś, za kogoś i kimś wciąż
pod górę…

Nie chcę zniosę już  dłużej…Nie dźwigam już tego!Nie chcę już dążyć do czegoś…Co wciąż mi ucieka!I samotność doskwiera w tej gonitwie panicznej… :(

Samemu być trudniej i łatwiej zarazem,Więc czego chce człowiek…?Rozpaczliwie poszukując bycia z tym drugim,wciąż oszukuje sam siebie…może będzie lepiej?
Samemu nie sztuka wyjść drzwiami…by oknem powrócić niezauważonyWięc może być łatwiej…???


Kawinka i kakao, smak dzieciństwa :)



Wychowałam się w domu pełnym ciepła i miłości. W domu w którym nigdy nie było przepychu, rodzice wychowywali nas bardzo skromnie, ale nauczyli nas wielu wspaniałych rzeczy. Tata choć dużo pracował zawsze miał dla nas czas, a Mama bardzo o nas dbała. Wspomnę, bo to istotne że mam siedmiu braci i trzy siostry i od razu odpowiem na pytanie, tak wszyscy z jednego ojca i mamy! :) 
Moja wspaniała i duża rodzina to mój największy dar jaki dostałam od Swoich Rodziców. Dlaczego ten post nazwałam kawinka i kakao, smak dzieciństwa? Moja mama piekła chleb dla całej rodziny, a w soboty piekła bułkę słodką z makiem i cukrem na wierzchu.... cudo smak. Zawsze w niedzielę rano robiła nam wszystkim kakao i jedliśmy z bułką. A kawa inka, nazwa nasza rodzima domowa to kawinka, piliśmy jej jako dzieci hektolitry, do dziś picie kawinki przypomina mi dzieciństwo. 
Na zdjęciu kubraczek na kubek idealny na kawinkę i kakao...
Życzę wszystkiego dobrego na dalszą część świętowania!

środa, 1 kwietnia 2015

Dinozaury wciąż mi nie dają spokoju... przeczytaj post koniecznie!

Trzeba przyznać, że tak jak koniki zawładnęły sercami dziewczynek, tak Dino pokochali chłopcy, najlepszym przykładem są moi dwaj panowie. Szyma i Ant bardzo często bawią się dinozaurami, ale nie o tym. Ostatnio mieliśmy bardzo pracowity okres. Na początku lutego zgłosiłam swoją rodzinę do programu telewizyjnego, który robi metamorfozy w wybranych pomieszczeniach w mieszkaniu bohaterów programu i niespodziewanie zadzwonił telefon.... na razie nie mogę powiedzieć nic więcej, czytajcie bloga będą nowe wieści na ten temat...