Mam 7 braci. Mam też siostry- 3. Kochane cudowne, ale bracia byli dla mnie zawsze WIELKIMI AUTORYTETAMI. Zapatrzona w nich jak w obrazek. Nie oszukujmy się mając tylu braci nie jestem w stanie w tej chwili kumplować się ze wszystkimi, ale trzymam ich wszystkich mocno w sercu, jednym słowem zapatrzenie trwa. Może wyda się Wam to dziwne, ale ich wzrost zawsze mi bardzo imponował. Tacy wysocy, patrzyłam na nich z zadartą głową, ba niewiele się zmieniło, bo jestem najmniejsza z całej rodzinie, choć nie najmłodsza. Patrzyłam jak "łobuzowali" i robiłam to co oni. Całe swoje dzieciństwo za nimi ganiałam, pyskowałam, próbowałam rządzić. Niewiele z tego rządzenia wychodziło, raczej dostawałam za to po zębach. Za to jak grali w piłkę, byłam ich komentatorem, czemu nie grałam z nimi? Za bardzo bolały piszczele po takiej grze, więc mimo swojego upodobania do rozgrabiania wolałam siedzieć na drzewie i komentować. Każdy z braci miał swój pseudonim piłkarski. Oj były to piękne czasy!
Czemu siedmiu krasnoludków, tak się czasem czułam/czułyśmy jako siostry takiej zgrai chłopaków.
Pomocni, wspierający, robiło to wrażenie na koleżankach i kolegach, jak się chciało przy szpanować.:)
Do dziś lepiej się dogaduję z facetami niż kobietami.
zdjęcie zrobione w moich rodzinnych stronach przez brata Krzyśka rzecz jasna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania :) Państwa opinie są dla mnie bardzo cenne. z góry dziękuję :)