Zaczęło się całkiem niewinnie od sklepu z gazetami, trafiłam tam gdyż czekałam na męża, który miał do mnie dotrzeć. Stałam przed regałem z gazetami z robótkami ręcznymi itp. Był marzec 2014, byłam już w 3 ciąży.Nagle zobaczyłam gazetę z projektem konika, pomyślałam, że córce na pewno by się spodobał. Uszyłam, był zachwyt więc uszyłam też dla syna, nazwał go Strażak, a córcia swojego Kwiatuszek. Widząc ten błysk w oku rodziny uszyłam też dla dziewczynek w rodzinie. Konik z gazety został przeze mnie już tak zmodyfikowany i mało go przypomina, ale jestem ogromnie wdzięczna za tę gazetę. Owszem koniki są hitem, ale jak patrzę ile stworów powstało po tym czasie, to szczerze sama nie mogę w to uwierzyć. Wszystkie pozostałe stwory są naszym (moim i męża) projektem od początku do końca. Oczywiście oprócz impulsu z gazety i pasji córy jeszcze jeden fakt z mojego życia przysłużył się mojej pasji. Ciąża, tak Ant mnie "uziemił" i szydełko powróciło do łask dzięki temu dżentelmenowi. Dzieciaki dają mi jako tako działać dalej więc to jeszcze nie koniec nowości... Podsumowując, pieniądze zainwestowane w gazetę były mega inwestycją w mój rozwój! a pamiętam że zastanawiałam się: "kupować, czy nie?" :) Decyzja chyba była dobra, prawda?
U mnie też zaczęło się przez dziecko :) one dają motywację do rozwoju!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewa
robiewdomu.pl
Kiedyś myślałam, że "siedzenie" w domu to nuda! Dzięki dzieciakom zaczęłam na prawdę żyć! :)
Usuń